Bajki, Równość i tolerancja, Ubóstwo

Nie tak straszny wilk

Tru tu tututu, tru tu tutu tu tu – jeszcze nawet nie zaczęło świtać, a Urwis już dął w swoją ligawkę. Upiorne wycie i trąbienie drewnianej ligawki postawiło całe podwórko na równe nogi.
– Urwis! – zaszczekał Franek z budy obok. – Ja wiem, że jest adwent i trzeba grać na ligawce, ale czy Ty musisz dąć w ten róg od samego rana?! Dałbyś się wyspać chociaż w jedną niedzielę adwentu.
– Hi, hi, hi – Urwis nawet nie ukrywał, że od dwóch tygodni budzenie kolegów z podwórka bardzo go bawiło. – Lepiej wstawaj i biegnij ze mną do kościoła! Za dwa tygodnie Boże Narodzenie, trzeba się przygotować na Narodziny Dzieciątka.
Tru tu tu tu tututut – Urwis znów zadął w swoją ligawkę.
– Urwis!!! Cisza!!! – krzyczały z różnych stron zwierzaki, ale Urwis nic a nic sobie z tego nie robił.
Ligawkę zrobił dawno temu dziadek Urwisa. W lesie znalazł grubą i wygiętą gałąź, ściął ją z drzewa, wydrążył otwór i od tego czasu wszyscy mężczyźni z rodziny Urwisa uczyli się grać… a przynajmniej wydawać dźwięki z tak skonstruowanej ligawki. W każdą niedzielę grudnia ktoś z rodziny wychodził przed dom, nabierał powietrza w płuca i dął o poranku we wszystkie strony przypominając, że święta Bożego Narodzenia są tuż, tuż. Trzeba jednak przyznać, że w przeciwieństwie do dziadka Urwis robił to wyjątkowo wcześnie…

Nie wszyscy znajomi Urwisa czas przedświąteczny spędzali w taki sam sposób. Urwis i jego rodzina sprzątali swoje domy i co wieczór uczyli się śpiewania kolęd. Mama Urwisa chodziła na poranne roraty, a na dwa tygodnie przed świętami rozpoczęła przygotowywać świąteczne potrawy. Pola, jako prawosławna, swoje święta Bożego Narodzenia zawsze obchodziła trzynaście dni później niż Urwis. Gdy Urwis sprzątał dom, ona dekorowała małą choinkę. Wszystkie obowiązki związane z przygotowaniami do świąt odłożyła na początek nowego roku. Dla Toli, z zagrody tatarskiej, święta Bożego Narodzenia nie miały większego znaczenia. Czas wolny wykorzystywała więc na zabawę… Żałowała tylko, że Urwis i Pola spędzają więcej czasu w domu niż z nią.

nie tak straszny wilk

W ramach przygotowań, na kilka dni przed świętami, mama Urwisa kazała mu wysprzątać całe podwórko.
– Urwis, wysprzątaj tu wszystko, proszę. Stare i niepotrzebne rzeczy wyrzuć, ale nie jak Madam-Ciuszka – posegreguj.
– Oczywiście, mamo – zawołał Urwis i z radością wybiegł na podwórko.
Zamiast jednak zamiatać śnieg, zwijać stare pajęczyny i ścierać bród, ten wymyślił zabawę na nartach biegowych. W najlepsze biegał w tę i z powrotem, krzycząc i wymachując kijkami. Nagle, zupełnie niechcący, wpadł na wielki garnek z bigosem, który jego mama wystawiła na dwór. Cały garnek z kapustą, grzybami i śliwkami wylądował na podwórku.

– Urwis! Nie wytrzymam z Tobą! – zawołała mama, która akurat w tym momencie wychodziła z domu. – Zmiłuj się nade mną! Na ligawce grasz tylko po to, żeby zbudzić przed świtem całe podwórko, w kościele tak głośno fałszujesz, że wszyscy zatykają uszy. Zamiast pomagać mi w porządkach, tylko urwisujesz! – dodała rozzłoszczona. – Zrób wreszcie chociaż jeden dobry uczynek przed świętami!
– Oj mamo, ja niechcący z tym bigosem… – zaskomlał Urwis. Było mu naprawdę przykro, bo bigos akurat bardzo lubił.
– Chcący czy niechcący – stało się. Idź lepiej do Toli, która wałęsa się tu samotna. Zróbcie wreszcie jakiś dobry uczynek przed świętami. Może ona będzie miała na Ciebie lepszy wpływ.
Mama odwróciła się na tylnych łapach i zatrzasnęła za sobą drzwi do domu.

nie tak straszny wilk

Tola siedziała przed swoim domkiem i rzucała kulkami śnieżnymi w drzewo.
– Urwis! Jak super, że jesteś! – krzyknęła, gdy ujrzała przyjaciela. – Już myślałam, że zanudzę się na śmierć – dodała i rzuciła się Urwisowi na szyję, aby go przytulić. Cofnęła się jednak, gdy dostrzegła jego skwaszoną minę. – Coś się stało? Właściwie to dlaczego jesteś tutaj, a nie z rodziną? – spytała niepewnie.
– Eh… trochę narozrabiałem… Przewróciłem garnek ze świeżutkim bigosem i mama mnie wygoniła z podwórka. Kazała mi zrobić jakiś dobry uczynek przed świętami, bo nie dostanę jeść na Wigilię. Ja i dobre uczynki? Znasz mnie… to nie w moim stylu… no ale nie chcę jej sprawiać przykrości… tym bardziej przed świętami. Przyszedłem, bo pomyślałem, że może Ty coś wymyślisz… – przyznał się.
Hmmm… co tu zrobić, co tu zrobić… – zastanawiała się Tola, chodząc w kółko i drapiąc się co chwilę w czółko.
– Wiem! Odwiedźmy kogoś, kto w te święta na pewno będzie sam. Kogoś, o kim nikt nie pamięta, bo jest zbyt inny, dziwny lub niebezpieczny, żeby się z nim przyjaźnić. To będzie ekstra odwiedzić kogoś, kto się nas zupełnie nie spodziewa… no i to na pewno jest dobry uczynek.
– A kogo masz na myśli? – spytał zaintrygowany Urwis.
– Złego Wilka! – odpowiedziała radośnie Tola.
– Złego Wilka?! – spytał nieco podniesionym głosem Urwis. – Masz na myśli tego Wilka, co był bardzo groźny, kiedyś siedział w więzieniu, a teraz na starość nawet jego własna wataha nie chciała go przyjąć do domu? Tego wilka, co jest bezdomny i wałęsa się sam po lesie, strasząc wszystkie zwierzęta?
– Właśnie tego! – zawołała entuzjastycznie Tola.
– Czy ty oszalałaś? Przecież on może nas zjeść, porwać lub… no nie wiem… pobić! – warknął zdenerwowany Urwis.
– No co ty mówisz! – obruszyła się Tola. – W zeszłym tygodniu zupełnie niechcący na niego wpadłam. On teraz ledwo co widzi i jest strasznie wychudzony. Nie może nic upolować, bo jest zbyt wolny i słaby, no i już prawie nie ma zębów. On naprawdę jest biedny i potrzebuje pomocy – powiedziała łagodniej Tola.
Urwis nie reagował, a Tola, nie widząc żadnej reakcji ze strony przyjaciela, podniosła jednak głos ze zdenerwowania.
– Chcesz zrobić ten dobry uczynek na święta czy nie?! – spytała dobitnie.
– No chcę… tylko odwiedźmy go szybko – odpowiedział niezadowolony i z rezygnacją w głosie.

nie tak straszny wilk

Po kilku minutach marszu przez zaśnieżony las, dotarli do niewielkiej jamy. Tuż przed nią leżał Zły Wilk.
Wrrr, kto to?! – zawarczał Wilk, gdy usłyszał zbliżające się kroki.
Tola popatrzyła na Urwisa niepewnie, ale widząc, że ten chciałby się już wycofać, zdecydowała się zrobić kilka kroków w stronę wilka.
– Jestem Tola, kotka, a obok mnie jest mój przyjaciel, pies – odpowiedziała.
– Pies i kot przyjaciółmi? – spytał rozbawiony Wilk. – Buha ha ha! To dopiero ciekawa para mnie odwiedziła. Co Wy tutaj chcecie?! Wrrr! – zawarczał ponownie, zmieniając ton z miłego na agresywny.
– Przyszliśmy spytać, czy przed świętami nie potrzebujesz może czegoś do jedzenia… albo czyjegoś towarzystwa…
Wilk był zaskoczony pytaniem. Podniósł się z trudem i popatrzył na nich przenikliwym wzrokiem. Jego stara pomarszczona twarz wyglądała jeszcze straszniej, niż się spodziewali. Jedno oko miał nieco zaśnieżone – prawdopodobnie na nie niedowidział. Mimo wieku wciąż jednak wyglądał na niebezpieczne zwierzę.
– Przed świętami? Ja nie obchodzę żadnych świąt! – skwitował szybko.
– To nic – kontynuowała Tola, stopniowo zbliżając się do niego – ja też nie obchodzę, bo jestem muzułmanką. Mimo to chcieliśmy Ci pomóc, jeśli to możliwe…
– Wy mnie?! Gdybym był trochę młodszy, zjadłbym Was na śniadanie! – zaśmiał się szyderczo Zły Wilk i spróbował podskoczyć w ich stronę, ale stare nogi zachwiały się i na pewno upadłby na ziemię, gdyby nie laska, którą się podpierał.
– Jesteś chyba za stary, żeby nas schwytać! – krzyknął drwiąco Urwis, widząc jak wilk nieudolnie chce się do nich zbliżyć. Jeszcze dobrze nie skończył zdania, a otrzymał od Toli kuksańca w bok.
– Miałeś być miły! Jeśli nie powiesz nic miłego, to nigdzie już z Tobą nie pójdę – dodała trochę zezłoszczona.
Urwis nabrał tchu w piersi i, sam nie wierząc w to, co mówi, zwrócił się wreszcie do Złego Wilka w łagodniejszy sposób.
– Zły Wilku, ponieważ widzę, że masz trudności ze zdobyciem pokarmu, to chciałem zaprosić Cię do siebie na Wigilię. Mieszkam w psiej zagrodzie w wiosce. Zawsze zostawiamy jeden wolny talerz dla nieznanego przybysza. Jeśli tylko zechcesz, możesz przyjść. Coś pysznego na pewno się znajdzie.
Zapadła cisza. Nie tylko Wilk, ale i Tola byli zaskoczeni tym, co usłyszeli.
– Mnie starego i złego Wilka zapraszasz na Wigilię?! – spytał niepewnie Wilk.
Nie mógł w to uwierzyć i wciąż się dziwił.
– Co za pomysł! Phi! – warknął, ale mniej groźnie niż chwilę wcześniej. Sam nie wiedział, jak zareagować na to zaproszenie.
– Zrobisz jak chcesz. Ja Cię zapraszam, ale jeśli nie będziesz chciał przyjść, to też zrozumiem. To tymczasem! – dodał prędko i odwrócił się na pięcie, ciągnąc za sobą swoją przyjaciółkę.
Tola przez całą drogę nic nie powiedziała. Zaproszenie nieznajomego, biednego i starszego Wilka na pewno było dobrym uczynkiem… ale czy to na pewno bezpieczny pomysł? Miała wątpliwości, czy spodoba się mamie Urwisa… tego nie była pewna.

nie tak straszny wilk

Wigilia Bożego Narodzenia była, jak każdego roku, piękna. W domu Urwisa zgromadziła się nie tylko najbliższa rodzina, ale i dalsi krewni i znajomi ze wsi. Nawet Tola i Pola, które nie obchodziły świąt w tym czasie, przybyły na uroczystość. Każda okazja była dla nich dobra, żeby pobyć razem.

Gdy mama Urwisa podawała czerwony barszczyk z uszkami, a przy stole był gwar, ktoś mocno zapukał do drzwi.

Puk, puk, puk – rozległo się dudnienie. – Halo, czy ktoś tu jest? – zabrzmiał nieco ochrypły głos.

Mama pomyślała, że to daleki wuj, więc prędko podbiegła do wejścia i z uśmiechem na ustach otworzyła drzwi…

– Aaa! Zygmunt! – nagle zawołała tatę Urwisa. – Tutaj jest Wilk! Zły Wilk! – krzyknęła i ze strachu upuściła talerz z uszkami na podłogę.

Wszystkie psy przy stole zaczęły głośno warczeć i szczekać. Tata, wuj i starszy kuzyn Urwisa dobiegli do drzwi, a widząc wielki kawał drewna w łapie Wilka, zaczęli krzyczeć.

– Wynoś się stąd, zanim Cię pogonimy! – krzyknął kuzyn Urwisa.

– W święta będziesz nasz straszył?!

Zły Wilk popatrzył przestraszony na gromadę warczących psów. Kiedyś bez namysłu by ich zaatakował. Teraz jednak przyszedł przecież w innym celu. Nie było mu łatwo przełamać się i przyjść na święta do Urwisa. Gdy zrozumiał, że nie jest mile widziany, spuścił głowę i bez słowa zaczął się wycofywać. Już by wyszedł, gdyby nie to, że nagle do drzwi podbiegł Urwis.

– Zły Wilku, bardzo Cię przepraszam za to przywitanie! – krzyknął w stronę Złego Wilka. – Tato, mamo, to ten Wilk, o którym Wam opowiadałem. Zaprosiłem go do nas na święta… w końcu sami mówiliście, że na święta powinno się pomagać tym, którzy najmniej na to zasługują.

Tata i mama popatrzyli na Urwisa zdumieni. Kuzyn jeszcze chwilę warczał, ale skoro starsi przestali wystawiać kły, on też się uspokoił.

– No…  – wreszcie zaczęła mama – Drogi Wilku, skoro mój syn zaprosił Cię na Wigilię, to i my Cię serdecznie zapraszamy. Przepraszam za tę reakcję, ale widząc Ciebie z tą pałką, pomyślałam, że chcesz mnie zaatakować… Urwis mówił mi o zaproszeniu, ale byłam pewna, że zmyślił tę historię… tak więc… zapraszamy do stołu! Wolny talerz czeka – powiedziała i odgoniła wszystkich od drzwi.

nie tak straszny wilk

Zły Wilk zmieszał się, ale mama Urwisa jeszcze kilkakrotnie ponowiła zaproszenie, więc w końcu niepewnie przestąpił próg domu. Urwis zauważył, że jego gość wyglądał nieco inaczej niż ostatnio. Z okazji świąt założył krawat i uczesał swoje skotłowane włosy. Bardzo chciał pokazać, że nie jest taki zły, chociaż tak o nim mówią…
Były to najbardziej niezwykłe i jednocześnie najpiękniejsze święta Bożego Narodzenia, jakie Urwis przeżył w swoim życiu. Zły Wilk okazał się być całkiem przyjaznym zwierzakiem. W dodatku wielka pałka, którą miał w ręku, to nic innego jak… ligawka. Zły Wilk nauczył się doskonale na niej grać, żyjąc tak długo w osamotnieniu. Do późnej nocy wszyscy jedli, rozmawiali i śpiewali kolędy. W przerwie między potrawami wigilijnymi a rozmowami Wilk uczył Urwisa, jak prawidłowo wydobywać dźwięki z tego instrumentu. To były naprawdę dobre rady… godne dobrego nauczyciela, nie zaś złego wilka.

Pytania do uważnego słuchacza

  1. Na jakim instrumencie grał Urwis w okresie adwentu?
  2. Co zrobił Urwis, gdy mama poprosiła go, żeby sprzątnął podwórko?
  3. Kogo Urwis i Tola postanowili odwiedzić w ramach spełniania dobrego uczynku?
  4. Dlaczego wszyscy w lesie bali się Złego Wilka?
  5. Czy Urwis i Tola przestraszyli się Wilka, gdy go zobaczyli?
  6. Jak zareagowała rodzina Urwisa, gdy do drzwi zapukał Wilk?
  7. Czy Zły Wilk był naprawdę taki zły? Myślisz, że Urwis zrobił dobrze, że go zaprosił na Wigilię? Dlaczego?

Powiązane