Bajki, Pokój i Sprawiedliwość

Pomocna dłoń, czyli o różnych sposobach na pomaganie (odc.28)

zwierzaki pakują przesyłki

– Koce, koce przyjmujemy…

Do wysyłki szykujemy!

– Twój śpiwór ratuje życie,

Ogrzeje dzieci o świcie!

 

Taki okrzyki słychać było z różnych części Leśnej Polany.
Urwis, który przybiegł tutaj na swoją poranną gimnastykę, rozglądał się bardzo zaciekawiony. Nie miał pojęcia, co się dzieje, skąd wzięło się to niezwykłe poruszenie. Co chwila ktoś donosił jakiś koc i oddawał Pani Wiewiórce lub Panu Niedźwiedziowi.

– Hej, Urwisie! Jak się cieszę, że jesteś! Przyniosłeś koc czy śpiwór? – to był głos Toli. Po chwili za stertą różnobarwnych, pasiastych i kraciastych pakuneczków Urwis dojrzał swoją przyjaciółkę.

– Tola? Ty tutaj? Co tu robisz? – spytał najwyraźniej zaskoczony widokiem koleżanki układającej kolorowe okrycia jedno na drugim.

– Przecież pisałam Ci kilka razy, żebyś przyszedł i nam pomógł. Od wczoraj jestem wolontariuszką – powiedziała Tola z wyraźną dumą. – Zbieram koce dla dzieci z Serii … to znaczy z Syrii, takiego państwa, położonego daleko od nas.

– Wolontariuszką? Dzieci z Syrii? A po co im koce? – spytał zdziwiony Urwis.

– No jak to: po co? – zdziwiła się z kolei Tola. – Przecież teraz w Syrii trwa wojna, wielka wojna. Bardzo dużo osób zginęło. Wiele dzieci straciło swoje domy. Nie mają gdzie mieszkać. Przez tę wojnę dużo rodzin musiało uciec. Nie słyszałeś o tym? Tysiące osób ucieka z Syrii i szuka schronienia gdzieś indziej. Nawet takie małe dzieci jak my, muszą iść i iść setki, a nawet tysiące kilometrów, żeby znaleźć nowy, bezpieczny dom. Biedne maluchy!

– Ojej, to nie brzmi dobrze – zmartwił się Urwis – ale co mają do tego koce?

– Wyobraź sobie, że musisz nagle w środku nocy wstać i uciekać z domu. W takiej sytuacji zabiera się tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Nikt nie zabiera lodówki, łóżka czy stołu. I dopiero wtedy, gdy ktoś znajdzie się w bezpiecznym miejscu, okazuje się, ile rzeczy jest potrzebnych do takiego normalnego życia. Bo przecież każdy ma prawo do bezpiecznego, własnego domu, czystej wody i jedzenia – wytłumaczyła mu Tola.

wiewiórka

– Dlatego Tola razem z innymi wolontariuszami pomaga nam w zebraniu koców dla dzieci, które dotarły do bezpiecznego miejsca – obozu przygotowanego dla osób uciekających przed wojną, czyli dla uchodźców. Takich obozów wybudowano bardzo wiele: są w górach, na pustyni, przy morzach – wszędzie tam, gdzie docierają ludzie potrzebujący schronienia. Obóz, któremu my chcemy pomóc, znajduje się na pustyni. W ciągu dnia jest tam gorąco, ale noce – noce są bardzo zimne  – wyjaśniła Urwisowi z uśmiechem Pani Wiewiórka, która przysłuchiwała się rozmowie z kolejną partią śpiworów w rękach.

– No właśnie. A Fatma, moja koleżanka, z którą wymieniałam kiedyś pocztówki – pomaga tam na miejscu. Napisała ostatnio, że potrzebują koców, żeby dzieci nie marzły nocą. Tak więc zorganizowaliśmy zbiórkę. I już. – dobitnie stwierdziła Tola.

Urwis był skołowany wiadomościami. Syria, wojna, uciekające dzieci, zbiórka koców i śpiworów, mieszkanie w specjalnych obozach… Nie do końca rozumiał wszystko, o czym mówiły Tola i Pani Wiewiórka. Widząc jednak panujący na Leśnej Polanie entuzjazm i zaangażowanie, postanowił wesprzeć przyjaciółkę. Do końca dnia pomagał Toli w składaniu kocy i pakowaniu ich w wielkie kartony.

obóz uchodźców w nocy

Gdy nastał wieczór i zwierzaki miały się rozejść do domówi, przyszła Pola.

– Słuchajcie, a może odwiedzimy Fatmę w obozie dla uchodźców? Dzięki temu sami zobaczymy, czy możemy jeszcze jakoś pomóc dzieciom z Syrii… – zapytała niepewnie.

Pola nie musiała długo czekać na odpowiedź. Przyjaciele mrugnęli do siebie porozumiewawczo i schowali się za jedną z kocowych wież. Pola wyciągnęła swój magiczny kompas i wyszeptała:

-Wszystko co dobre,
wszystko czego nie znamy,
niech się pojawi teraz,
bo na to czekamy.
Chcemy znaleźć się w …. obozie dla uchodźców syryjskich na pustyni w Jordanii!

Świat zawirował i już po chwili przyjaciele znaleźli się pośrodku obozu, w którym mieszkali Syryjczycy.

– Brr… Jak tu zimno! – zadygotała Tola. – Faktycznie, na pustyni jest wieczorami chłodno. Brrr… Mam nadzieję, że szybko znajdziemy Fatmę – dodała szczękając zębami.

namiot uchodźców, rodzina karakali kładzie się do snu

– Już znaleźliśmy! Patrzcie! – zawołała Pola i ruszyła w stronę namiotu położonego naprzeciwko przyjaciół. Stojąc krzyknęła na cały głos – الخير مساء! (co czytamy Masa’ Alkhayr, czyli po arabsku: dobry wieczór) Czy to namiot Fatmy?

– Dobry wieczór! –  odpowiedział radosny głos! – Ojej, to wy??!!! – Mała Karakala nie mogła uwierzyć własnym oczom. Przed jej namiotem stała Pola z przyjaciółmi. –  Ale się cieszę! Jesteście naszymi pierwszymi gośćmi w obozie! Wchodźcie, wchodźcie, na zewnątrz jest już ciemno i zimno.

– Dobry wieczór – przywitali się grzecznie nasi podróżnicy.
– Ojej… u was jest jakieś przyjęcie, my chyba przeszkadzamy?! – spytała Tola, zaskoczona dużą liczbą osób.

– Ha, ha, ha! To nie jest przyjęcie, to są domownicy – powiedziała roześmiana Fatma – to moi bracia i siostry, kuzyni, mama, tata, wuj i babcia. Razem jest nas dziesięcioro. W obozie trudno jest dostać dom czy namiot na własność. Mieszkamy więc razem. Zresztą, tak czujemy się bezpieczniej – dodała.

Pola wyjaśniła przyjaciółce, jak i po co się tu znaleźli. Szybko nadeszła noc i cała trójka dzielnych podróżników, Fatma i jej rodzina karakali zasnęli spokojnie w obozowym domu. Było ciasno i trochę chłodno. Tola, Pola i Urwis, jako goście, dostali od rodziny duży koc. Jedyny, który był w ich namiocie.

Fatma rozdaje ciasteczka

Następnego dnia o świcie Tola, Pola i Urwis wyszli z Fatmą z namiotu. Fatma dostała wiadomość, że do obozu zbliża się ponad trzydzieści rodzin. Chciała przywitać najmłodsze dzieci i pomóc im odnaleźć się w obozie. Wiedziała, że po tak długiej podróży maluchy będą zmęczone i przestraszone. Niektórzy pewnie będą ranni lub chorzy. Ważne, żeby od początku wszyscy mogli czuć wsparcie.

Gdy dotarli do bramy obozu, pierwsze rodziny właśnie ją przekraczały. Dorośli musieli pokazać wszystkie dokumenty, potwierdzić skąd pochodzą, ile mają dzieci, jak długo trwała podróż i wiele innych rzeczy. W tym czasie dzieci czekały spokojnie przed budynkiem administracji.

– Cześć, witam was w obozie dla uchodźców w Jordanii – powiedziała Fatma witając się z dziećmi czekającymi przed budynkiem. Nikt jednak nie wstał, nie przywitał się, nawet nie spojrzał na Fatmę! Wszystkie zwierzątka siedziały na schodkach i udawały, że nie widzą i nie słyszą nikogo.

– Wiem, że jesteście zmęczone, że przebyliście długą drogę. Wiem też, że się trochę boicie, bo wiele złych rzeczy się u was działo. Tutaj jesteście bezpieczne. Moja mama przygotowała dla was mamoul – pyszne ciasteczka. Proszę, poczęstujcie się – powiedziała spokojnie Fatma.

Dzieci po raz pierwszy spojrzały w stronę Fatmy. Najmłodsze nawet trochę się uśmiechnęły, ale nie chciały wstać bez pozwolenia rodziców.

– Hadi! Lali! Ta dziewczynka jest z obozu, jest wolontariuszką i pomaga nam, możecie się z nią pobawić, jeśli chcecie! – zawołał przez okienko ojciec jednego z dzieci, obserwujący zamieszanie.

Słysząc zgodę rodziców, dzieciaki rzuciły się na ciasteczka.

Och, jakie pyszne zawołał malutki Daniel! – Nie pamiętam, kiedy jadłem ciasteczko!!

– Moja babcia robiła takie ciastka. Mniam, mniam – wtórowała mała Karakalka.

Dzieci po raz pierwszy zaczęły się uśmiechać. Od wielu dni jadły tylko placki i czasem trochę duszonych warzyw. Po tak długiej podróży z Syrii, ich rodzice mieli już bardzo mało pieniędzy. Nie wydawali ich na owoce ani słodycze, bo te są drogie. Ciasteczka były luksusem. Żaden okruszek nie spadł więc na ziemię. Wszystkie smakołyki były zjedzone do najmniejszego ziarenka.

Fatma rozmawia z jeloniem i wskazuję na jego chora łapę

Przyjaciele cieszyli się, widząc że dzieci powoli zaczynają się czuć swobodnie. Uwagę Toli przykuł pewien Koziołek. Siedział z boku, mimo upału był w kurtce i czapce, i nic nie mówił. Nie częstował się też ciasteczkami.

Hej! Czy ten Koziołek siedzący na uboczu to czyjś brat? – spytała Tola.

– On? Nie. Ale od trzech dni idzie z nami. Chyba jest niemową, bo nic nie mówi. – stwierdziła Sarenka.

– A jego rodzice są w środku? – zagadnęła Fatma.

– Nie, nie. On jest bez rodziców.

Jak to: bez rodziców? – spytała zdziwiona Tola. – Idzie z wami od trzech dni bez rodziców i nawet go nie znacie?

– Pewnie zginęli – stwierdził Jeleń zajadający okruszki ciastka. – Chciał z nami iść, to szedł. Dawaliśmy mu śpiwór wieczorami, a rodzice dzielili się jedzeniem. Ale nigdy nic nie mówił.

Urwisa przeszedł dreszcz. Coraz mocniej zdawał sobie sprawę z tego, że na wojnie dzieje się wiele zła. Domyślił się, że w pewnym momencie dziecko przyzwyczaja się do widoku złych rzeczy. Chroniąc się przed zranieniem lub smutkiem udaje jednak, że wcale tego nie zauważa. To, że rodzice niemówiącego dziecka zginęli, było dla Jelonka częścią codziennego życia. W Syrii widział wiele takich dzieci. Urwis postanowił działać.

– Hej mały, czy ty się dobrze czujesz? – spytał Urwis, ale mały Koziołek nawet nie popatrzył w jego stronę.

– Hej – pomachała Fatma – czy coś cię boli? Jesteś chory? – dopytywała.

Koziołek popatrzył na nią z przestrachem. Nic nie odpowiadał. Po chwili milczenia wskazał na nóżkę. Fatma nie czekając dłużej pobiegła po lekarza. Po chwili wróciła z Panią Doktor.

– Dzień dobry, Koziołku. Słyszałam, że boli cię nóżka. Czy mogę ją obejrzeć?

Koziołek popatrzył na Panią Doktor przestraszony, ale uchylił szalik. Pod szalikiem była duża i nieco już brudna rana. Najwyraźniej nie goiła się prawidłowo.

karetka czeka na jelonka, Fatma go uspokaja

– Tą ranę trzeba dobrze opatrzyć – stwierdziła Pani Doktor. – Wzywam karetkę i pojedziemy do szpitala. Czy z Koziołkiem są jego rodzice lub krewni? – spytała dzieci, siedzących obok małego pacjenta. Dzieci pokręciły tylko przecząco głowami.

– Kochanie, nic się nie bój – powiedziała łagodnie Pani Doktor do Koziołka. Jesteś w dobrych rękach. Zajmiemy się tobą najlepiej, jak potrafimy.

Pani Doktor wskazała Koziołkowi drzwi ambulansu. Maluch schował się jednak pod kocykiem i nie chciał się ruszyć. Bał się odejść od dzieci, z którymi spędził trzy ostatnie dni i od Fatmy, która częstowała łakociami. Nagle spojrzał na Fatmę i poprosił:

Czy możesz pojechać ze mną? Tak bardzo się boję! – zabeczał maluch.

Fatma bez chwili wahania podała Koziołkowi łapkę. Do karetki weszli we dwoje, mocno się trzymając. Maluch przeszedł bardzo trudną drogę. Stracił rodziców, przez długi czas musiał dbać o siebie sam. Stracił zaufanie do wszystkich. Uśmiechnięta, życzliwa Fatma częstująca domowymi wypiekami była pierwszą osobą, która przypomniała mu jego własny, bezpieczny dom.

Tola, Pola i Urwis resztę dnia spędzili w obozie. Zobaczyli, gdzie nabiera się wodę, a gdzie uchodźcy dostają jedzenie. Dowiedzieli się też czego,  poza kocami, najbardziej brakuje w obozie. Po powrocie do domów postanowili, że pomogą takim dzieciom jak Koziołek. Widząc działanie Fatmy zdali sobie sprawę, że czasem wystarczy drobny gest, czasem tylko czyjaś obecność, rozmowa, żeby pomóc.

Może i wy pomożecie takim dzieciom jak Koziołek?

Możecie zbierać koce lub jedzenie. Możecie zrobić piękną wystawę i poprowadzić aukcję dla rodziców lub dziadków, a pieniądze przekazać na rzecz dzieci uchodźców. Na pewno wpadniecie na wiele świetnych pomysłów, w jaki sposób możecie pomóc Fatmie i Koziołkowi.

Bajka jest dostępna na licencji Creative Commons. Uznanie autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Fundacji CultureLab oraz ww. autorów. Utwór powstał w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej, realizowanej za pośrednictwem MSZ RP w roku 2018. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o programie polskiej współpracy rozwojowej.

 Publikacja współfinansowana w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

polska pomoc

Pytania do uważnego słuchacza

  1. Dokąd tym razem przenieśli się mali podróżnicy?
  2. Dla kogo i po co Tola wraz z innymi wolontariuszami zbierała koce?
  3. Co spowodowało, że dzieci zaczęły nawiązywać kontakt z Fatmą?
  4. W trakcie wojny dzieci tracą nie tylko bezpieczeństwo, ale i bliskie osoby i najpotrzebniejsze rzeczy. Czy potraficie wymienić, co lub kogo nasi mali przyjaciele stracili w wyniku wojny?
  5. Jak można pomagać innym? Czy pomaganie innym zawsze oznacza robienie trudnych rzeczy?

Powiązane

Witraż na rzecz pokoju

Prezentacja o wojnie w Ukrainie

Z czego składa się pokój?

Pokój czy wojna?