Urwis właśnie sprzątał swoje biurko. Dzień wcześniej razem z Tolą przygotowywali prezent dla jej babci. Po skończonej pracy na blacie pozostało dużo pociętych i kolorowych tektur, wstążek oraz puste opakowania po kleju i farbach. Piesek planował wszystko posegregować i oddzielić papier od szkła oraz plastiku. Jednak gdy zaczął segregację, usłyszał za oknem odgłos śmieciarki.
– Jeśli się pospieszę, to śmieciarka zabierze wszystkie śmieci – pomyślał z zadowoleniem.
Postanowił, że zrezygnuje z segregacji i jednym ruchem zgarnął wszystko z biurka, wrzucił do kosza i pobiegł w stronę śmieciarki.
– Proszę poczekać! Jeszcze jedna torba! Może Pan ją zabrać?
– A co przyniosłeś? Plastik, papier czy szkło? – dopytywał Borsuk.
– Oj, tym razem odpady zmieszane.
Borsuk popatrzył na torebkę podejrzliwie, ale nie miał czasu, żeby sprawdzić jej zawartość.
– Mam nadzieję, że dobrze sprawdziłeś te śmieci. Pamiętasz, że makulaturę, czyli stare gazety lub papierowe opakowania, należy wrzucać do niebieskiego pojemnika, prawda? Takie papiery można przetworzyć – na przykład na tekturowe pudła. Słyszałem nawet, że z 6 plastikowych butelek PET można wyprodukować jedną bluzę polarową. Na pewno nie wyrzucasz śmieci, które można poddać recyklingowi?
Urwis zaczerwienił się i na wszelki wypadek nic nie odpowiedział.
– Eh… – westchnął na do widzenia Borsuk. – Dzisiaj prawie wszyscy mieszkańcy przekazali mi same wymieszane śmieci. Wszystko muszę zabrać na wysypisko. Już niedługo zabraknie tam miejsca.
Borsuk uruchomił elektryczny silnik i pożegnał się z Urwisem.
Kilka godzin później, w domu Urwisa
– Czołem Urwisie! – zawołała Tola. – Jesteś gotowy na spacer?
– Jasne, już schodzę! – odpowiedział psiak z góry.
– Aha, przynieś mi ten papierowy naszyjnik, który wczoraj pomalowaliśmy. Zapomniałam go zabrać.
– Tolka, mam nadzieję, że żartujesz! – krzyknął przestraszony Urwis. – Wszystkie śmieci, które były na moim biurku dziś wywiozła śmieciarka…
– Jak to? I nie zauważyłeś naszego naszyjnika? Przecież segregując śmieci, musiałeś go widzieć! Co teraz zrobimy? – spytała przestraszona Tola.
Przygotowanie drugiego papierowego naszyjnika było niemożliwe.
– Musimy lecieć na skład makulatury! Jeśli Urwis wrzucił naszyjnik do papierów, to może jeszcze go tam znajdziemy przed sprasowaniem – zauważyła zawsze rozsądna Pola.
– Musimy lecieć na wysypisko śmieci – smutno przyznał Urwis. – Tym razem nie posegregowałem. Borsuk zabrał wszystkie śmieci prosto na wysypisko.
Tola i Pola popatrzyły na Urwisa z przestrachem. Szukanie papierowego naszyjnika w górze zmieszanych śmieci to prawdziwe wyzwanie.
Nie czekając dłużej, sówka chwyciła przyjaciół w szpony i pofrunęła w stronę wysypiska śmieci. Wkrótce znaleźli się na miejscu. Wysypisko było ogromne. Za betonowym murem widać było torebki foliowe, stare zabawki czy pocięte w kawałki materace – po prostu góry śmieci.
Na terenie wysypiska znajdowała się także sortownia śmieci i to właśnie ona najbardziej interesowała naszych przyjaciół. Pola wiedziała, że zanim śmieci zostaną przeniesione na wysypisko, najpierw pracownicy sortowi starają się je ostatecznie posortować. Nie jest to jednak proste. Jeśli ktoś, tak jak Urwis, nie posegreguje śmieci, wszystko jest wymieszane. Kartki papieru brudzą się tłuszczem, butelki plastikowe chowają się pod gazetami itd. Mrówki i chrząszcze stojące przy liniach sortowniczych mają dużo pracy, żeby dokładnie oddzielić papier, plastik, szkło i metale od pozostałych odpadów.
Pola zostawiła przyjaciół przy wejściu do sortowni.
– Urwisie, poszukajcie naszyjnika przy taśmach sortowniczych, na których są wysypane śmieci. Może zwierzęta oddzielające papier od pozostałych odpadów go zauważyły. Ja podfrunę wyżej, gdyż stamtąd wszystko lepiej widać.
Przyjaciele ruszyli w poszukiwaniu naszyjnika. Po chwili Tola i Urwis dotarli do miejsca, gdzie mrówki i chrząszcze szukały samych papierów. Urwis postanowił zaczepić jedną z mrówek.
– Cześć, mrówko! Czy mogę Ci na chwilę przeszkodzić?
– Zaszkodzić? Chcesz mi zaszkodzić?
Nie czekając na odpowiedź, mała mrówka wyjęła z kieszeni gwizdek i głośno zagwizdała.
– Tru tu tu tu!!!
– Uwaga, uwaga, intruzi! Ten pies chce mi zaszkodzić. Koszo-mrówki pomocy!
Nagle taśma sortująca zatrzymała się, a ze wszystkich stron zaczęły zbiegać się małe mrówki uzbrojone w wykałaczki, ości i kapsle zamiast tarczy. W ciągu pięciu sekund przed Urwisem stanęła ich cała armia!
– Do ataku! – nawoływała mała mrówka, pogwizdując. – Tru tu tu tu! Musicie mnie ratować!
– Halo! Hau, hau! – zaszczekał w swojej obronie pies. – Uspokój się, mała! – dodał. Zauważył jednak w uszach mrówki słuchawki, więc szybko je wyjął i dopiero powtórzył.
– Ja nie chcę Ci zaszkodzić. Spytałem się, czy mogę Ci przeszkodzić, aby zadać pytanie. Mam pokojowe zamiary – powiedział łagodnie Urwis, patrząc na koszo-mrówki gotowe do ataku.
– Aaaa! To co innego! Koszo-mrówki, wszystko pod kontrolą! Opuśćcie broń!
– No nie, Feliksie, znowu coś źle usłyszałeś!
– Czy ty zawsze musisz nas wzywać bez powodu?
– Spokojnie, spokojnie – uspokajał Feliks. – Dzięki fałszywym alarmom ćwiczymy czujność – odpowiedział z uśmiechem od ucha do ucha, choć koszo-mrówki wcale nie wyglądały na rozbawione.
Mrówki już miały się rozejść, gdy nagle Urwis zawołał do wszystkich.
– Mrówki, nie rozchodźcie się, proszę! Moja przyjaciółka zagubiła w śmieciach papierowy naszyjnik dla babci, która jutro ma 80. urodziny. Musimy odnaleźć ten prezent. Czy możecie nam pomóc?
– Sami nie damy rady… – słodko dodała Tola.
Koszo-mrówki popatrzyły na Urwisa, ale nic nie odpowiedziały. Czekały na decyzję Feliksa, który był generałem mrówczej straży.
– Sorry, ale mamy za dużo pracy! – zdecydował Feliks. – Nikt nie sortuje śmieci w domu i mamy masę roboty.
– Ale moja babcia… – zaszlochała Tola.
Jednak nie dokończyła zdania, bo w tej samej chwili armia mrówek zaczęła się rozstępować i wyłoniła się stara ogromna mrówka. To była królowa koszo-mrówek.
– Feliksie! Babcia tej kotki musi otrzymać prezent – powiedziała donośnym głosem. – Chyba nie powiesz mi, że my, koszo-mrówki, nie potrafimy odnaleźć naszyjnika?!
– My?! No potrafimy, ale… – zaczął Feliks.
– Żadne ale! Jeśli ktoś przyszedł do nas w potrzebie, to musimy mu pomóc. Kotko – królowa odezwała się do Toli – jak wyglądał ten naszyjnik?
– Wyglądał jak kwiecista łąka… kilka kółek pomalowanych na różne kolory – z nadzieją w głosie odpowiedziała Tola.
– Fantastycznie! Koszo-mrówki, słyszałyście? Szukamy naszyjnika. Jak go znajdziecie, podrzućcie go tu szybko.
Koszo-mrówki pospiesznie zajęły swoje stanowiska. Część z nich wskoczyła do wielkich żółtych koszów, w których były tylko plastikowe i metalowe odpadki, część do brązowych z resztkami jedzenia, a następne do białych lub zielonych ze szkłem. Pozostałe mrówki szperały w niebieskim śmietniku z papierem.
Co chwila z kosza żółtego, zielonego, niebieskiego lub białego wyskakiwały naszyjniki.
– Mam zielony!
– O! A ja szklany!
– Znalazłem fioletowy!
Przed Tolą wyrastała mała góra naszyjników. Jedne porcelanowe, drugie szklane, jeszcze inne plastikowe. Żaden nie był jednak podobny do tego, który zrobili przyjaciele.
– Oj, chyba go nie odnajdziemy. Nasz naszyjnik był z tektury, a tutaj są ozdoby z innych tworzyw – zauważyła zasmucona Tola.
Mrówki szukały i szukały, ale po naszyjniku nie było ani śladu. Wreszcie, gdy Tola myślała, że wszystko już stracone, z góry dobiegł głos sówki Poli.
– Hej, słuchajcie, chyba widzę naszyjnik. Nie ma go już w niebieskim koszu z papierem, ale znajduje się w maszynie zgniatającej makulaturę! Jestem za duża, nie dostanę się do niego! Któraś mrówka musi mi pomóc!
– Tru tu tu tu! – zatrąbił nagle Feliks. – Jako szef mrówczej armii pomogę Ci osobiście. Chwyć mnie! – zawołał.
Pola podleciała do Feliksa i złapała go w szpony, a następnie podfrunęła do zgniatarki makulatury.
– Jesteś pewien, że mogę Cię tam wrzucić? – spytała Feliksa. Widziała z góry, że maszyna zaczyna już proces zgniatania papierów.
– Nie nazywałbym się Feliks koszo-mrówka, gdybym bał się takiej maszyny! –zawadiacko odparł Feliks.
Pola wycelowała najbardziej precyzyjnie, jak tylko umiała. Zrzuciła Feliksa do maszyny, wprost na papierowy naszyjnik. Ten na chwilę stracił równowagę i zachwiał się, czując, że traci grunt. Zaparł się jednak wszystkimi nogami o sąsiadujące kartony i chwycił naszyjnik w dwie ręce. Rzucił go tak wysoko, że Pola bez problemu złapała go na szyję.
– Udało się! Mam go! Feliksie! Teraz Ty! Skacz!
Feliks już miał wyskoczyć do Poli, kiedy podłoże znów się zatrzęsło. Mała mrówka wpadła prosto w stos makulatury.
– Feliksie! – zawołała Pola.
– Och! – krzyknęły pozostałe mrówki.
Po Feliksie nie było jednak ani śladu.
– Biedny Feliks, wpadł w maszynę – jęczały koszo-mrówki.
– Chyba zginął! – zapłakała Tola.
Zwierzęta z przerażeniem wpatrywały się w maszynę, która zgniatała kolejne partie papierów. Nagle, zanim ostatni karton został zgnieciony, Feliks wyskoczył ze środka z tekturowym mieczem i zaczął trąbić w swój gwizdek.
– Koszo-mrówki! Jestem! To ja, Feliks! – zawołał, wyskakując ze zgniatarki.
– Jupi! Hurra!
– Na szczęście! – ucieszyły się pozostałe mrówki.
– Ojej, mróweczko! Jak dobrze, że nic Ci się nie stało… – odetchnęli z ulgą Tola, Urwis i Pola.
– Jasne, że nic mi nie jest! W końcu to ja, Feliks przywódca straży mrówkowej – zawołał dumny z siebie Feliks, a mrówki podrzuciły go i przeniosły na rękach w stronę królowej. Po chwili stał już obok przyjaciół.
– Feliksie, czy możemy się jakoś odwdzięczyć? – spytała Pola.
– Zaryzykowałeś dla nas swoje życie – dodała Tola.
– Oj, bez przesady! Miałem wszystko pod kontrolą! – odparł Feliks, bardzo dumny, że mógł wykazać się męstwem. – Wiecie, to była ciekawa przygoda. Jeśli chcecie się odwdzięczyć, to zacznijcie segregować śmieci. Zamiast sortować te odpadki, będę miał czas na naukę koszykówki. Tak mi dzisiaj dobrze poszedł ten rzut naszyjnikiem, że chyba byłbym najlepszym graczem!
– Cha, cha! Feliksie! Ty się nigdy nie zmienisz! – zaśmiała się królowa i pozostałe mrówki.
I tak nasz Feliks poznał swoje nowe hobby – koszykówkę.
A czy Wy też pomożecie znaleźć Feliksowi czas na naukę gry w koszykówkę?
Eko -Bajka Koszo-Mrówka została napisana i zilustrowana przez portal TupTupTup.org.pl w ramach programu Po Stronie Natury, którego partnerami są: Żywiec Zdrój, Lasy Państwowe, PTTK, Fundacja Ekologiczna ARKA