– Tolu! Tolu! Podaj mi proszę młotek! – Urwis, ubrany w roboczy strój, siedział na dachu powstającego właśnie nowego domu.
Kilka dni temu Tola i Urwis dołączyli do grupy wolontariuszy. Wolontariuszy, czyli osób, które w swoim wolnym czasie i z potrzeby serca decydują się komuś pomóc. Wolontariusze mogą pomagać osobom starszym, dzieciom czy zwierzętom. Tym razem Tola i Urwis dołączyli do wolontariuszy pomagających najbiedniejszym rodzinom, które nie miały własnych, bezpiecznych domów. Kilka z nich mieszkało w bardzo złych warunkach, tymczasowych chatkach zbudowanych ze starych desek, skrzynek lub blachy falistej. Takie ubogie osiedla, znajdujące się często na obrzeżach dużych miast, nazywane są slumsami.
Tola, Urwis i reszta wolontariuszy mieli dokładnie zaplanowane działania. W ciągu miesiąca chcieli wspólnie z mieszkańcami slumsów wybudować pięć bezpiecznych i trwałych domów. Musieli jednak wymyślić, jak przezwyciężyć problemy, które co chwila pojawiały się na placu budowy. Akurat tego dnia rodziny, dla których budowane były domy i które codziennie pracowały ramię w ramię z wolontariuszami, musiały wyjechać. Na budowie zostali tylko wolontariusze spoza slumsów.
– Urwis! Urwis! – wołał młody słonik. – Urwis, chodź! Mamy kłopot! Skończyła się nam woda w baniakach, nie możemy zaparzyć herbaty ani nawet umyć rąk.
– No to sobie napompujcie z innego miejsca – odkrzyknął Urwis. – Przecież pompa z wodą jest niedaleko.
– No jest, ale popsuta – odparł słonik.
– No nie! Jak to?! – zmartwił się Urwis ześlizgując się z dachu, żeby sprawdzić, czy to, co mówi słonik, jest prawdą.
Faktycznie, pompa nie działała. Przyciskali, pompowali, wskakiwali na nią… i nic. Ani jedna kropelka wody nie wyleciała z metalowego kranu. Dopiero teraz Urwis uświadomił sobie, że od dawna nie widział
przy niej nikogo z okolicznych mieszkańców.
– Eh, no nic, jutro wezwiemy hydraulika – zawyrokował Urwis.
Tymczasem podłączmy się do drugiej pompy albo do kranu w którymś domu. Na pewno ktoś ma tu wodę, a my nie potrzebujemy dużo, wiemy, że trzeba ją oszczędzać. Wolontariusze rozejrzeli się wokoło. Wiedzieli, że w slumsach posiadanie bieżącej wody w domu czy nawet na ulicy nie jest aż takie oczywiste. Ludzie tu mieszkający często są pozbawieni wielu rzeczy, takich jak woda czy elektryczność. O odprowadzaniu ścieków można zapomnieć! Nie ma też wytyczonych ulic. W slumsach Addis Abeby, czyli stolicy Etiopii, niemal nikt nie ma dostępu do wody we własnym domu. Trzeba po nią chodzić kilka a czasem kilkanaście minut i przynosić w baniaku często tak ciężkim, że da się go unieść jedynie stawiając go na głowie.
– To ja pójdę i popytam, gdzie jest najbliższa pompa lub kran – zgłosiła się ochoczo kotka Tola.
Szybko podskoczyła do najbliższego domu z falistej blachy, przed którym siedział starszy pan koczkodan.
– እንደምን አደርክ [czytaj: inidemini aderiki], dzień dobry! – Tola przywitała się grzecznie w języku amharskim, jednym z oficjalnych języków Etiopii. – Czy ma pan może wodę w domu?
– Wodę w domu? Ha, ha, ha! – zaśmiał się starzec. – Zabawne pytanie! Kochana, najbliższa działająca pompa jest kilkanaście minut drogi stąd. Jeśli się tam wybierasz, przynieś też poproszę trochę wody dla mnie. Zostały mi dwie szklanki – wyjaśnił koczkodan.
– Och, no jasne! Z przyjemnością! Ej! Chłopaki! Zabierajcie baniak i chodźcie! Najlepiej weźcie trzy baniaki. Droga jest długa. Lepiej nie wracać się kilka razy. Pies z Polski, słonik z Republiki Południowej Afryki i jeszcze dwoje innych wolontariuszy wzięło baniaki na wodę i powędrowało w stronę pompy.
Czy rozwiązywaliście kiedyś zadanie z labiryntem? Jeśli tak, to wiecie, że przejście przez labirynt wymaga dużo uwagi. Dość łatwo można się zagubić i skręcić w złą stronę. Droga do pompy z wodą była jak labirynt. Ścieżki wiły się i zakręcały, wolontariusze co chwila trafiali w ślepy zaułek. Trzeba przyznać, że droga była też trochę niebezpieczna. Domy z blachy falistej miały bardzo ostre i nierówne ściany. Wolontariusze musieli uważać, by nie zahaczyć ubraniem o jakiś metalowy element lub wystający gwóźdź.
– Biedni mieszkańcy – powiedziała cichutko Tola, odrywając swoją chustę od jednego z gwoździ, o który niechcący zahaczyła. – Spacerowanie po slumsach jest trochę niebezpieczne. Bardzo łatwo tu o skaleczenie!
– Nie wiem, co jest gorsze. Te wystające gwoździe czy kable wiszące z góry – przyznał słonik, który był największy ze wszystkich wolontariuszy.
Dopiero teraz wszyscy spojrzeli w górę. Faktycznie, wzdłuż głównych ulic pociągnięte były kable elektryczne. Nie wyglądały jednak bezpiecznie. Kable ciągnęły się po dachach, rynnach i palach. W wielu miejscach wyglądały jak splątana nić pajęcza. Jeden nieuważny ruch mógł sprawić, że prąd kogoś porazi.
– Słoniku, uważaj na siebie. Już jesteśmy blisko – powiedział lew Leo, który mieszkał w odleglejszych częściach miasta i dzięki temu przywykł do różnych niespodzianek, a nawet niebezpieczeństw.
Leo miał rację. Wkrótce wolontariusze znaleźli się na miejscu. Pośrodku piaszczystego placu znajdowała się duża pompa. Gromadzili się przy niej mieszkańcy z różnych części slumsów. Przyjście
wolontariuszy wyraźnie zaciekawiło zgromadzonych. Zwierzęta słysząc, że wolontariusze uczestniczą w budowaniu domów, zaoferowały pomoc przy pompowaniu. Młodsi i starsi, dziewczynki i chłopcy chwycili
pojemniki na wodę, napełnili je po brzegi, a później pomogli je zanieść do nowopowstającego osiedla.
– Ojej, ale jesteście kochani! – zachwyciła się Tola. – Mój baniak wypełniony wodą stał się taki ciężki, że nie udźwignęłabym go sama. Naprawdę nie wiem, jak dzieci mieszkające w slumsach dają radę nosić
takie ciężary na co dzień. Jak miło, że nam pomagacie!
– Przecież możemy pomagać sobie wzajemnie: wy pomagacie nam, my pomagamy wam – uśmiechnął się jeden z mieszkańców slumsów. – Nie mamy pieniędzy, ale możemy podzielić się innymi rzeczami, które
akurat mamy. A mamy czas i doświadczenie w życiu tu, na miejscu. Jeśli wasza pompa nadal nie będzie działała, zorganizujemy wam wsparcie przy transporcie wody – obiecał nieznajomy, machając Toli
na pożegnanie.
Wolontariusze wrócili do pracy. Nie minęła godzina, gdy Urwisa dobiegł znajomy szept.
– Urwis, Urwis! Pssst! Urwis! – usłyszał piesek układając dachówki na dachu.
Urwis wychylił pyszczek i zobaczył na dole dziwnie podskakującą Tolę.
– Urwis, mi się chce siusiu! – szeptała kotka.
– No, to idź do toalety … – poradził przytomnie piesek, zastanawiając się jednocześnie, po co przyjaciółka informuje go o potrzebie skorzystania z toalety.
– No… ale tu nie ma łazienki – wyjaśniła kotka. – Małpka mówiła, że muszę iść gdzieś do rowu… chodź ze mną, co? – prosiła Tola, przebierając nóżkami.
Rzeczywiście, Urwis zdał sobie sprawę z tego, że od kiedy zaczęli budować, tak bardzo zajął się pracą, że nie miał czasu na korzystanie z toalety w ciągu dnia. Korzystał z niej wieczorem w swoim pokoju
hotelowym. W części miasta, w której nocowali wolontariusze, każdy dom i hotel miał normalne toalety. Był prysznic, umywalka i zwykły sedes. Tymczasem w domach na terenie slumsów nie było toalet.
Urwis i Tola minęli kilka budynków i dotarli do miejsca, które doradzała im małpka. W rowie płynął niewielki strumyk. Niektórzy mieszkańcy slumsów traktowali go jak toaletę. Nie dlatego, że był blisko. Po prostu nie mieli wyboru. W ich domach nie było toalet. Brakowało kanalizacji, czyli podziemnych rur, którymi można wyprowadzać nieczystości z domów.
– Fuu… tu jest brudno, nie będę tu robić siusiu – stwierdziła Tola zatykając nosek. To prawda, w rowie i jego pobliżu było… jakby to powiedzieć… sporo zanieczyszczeń. W dodatku płynęły one później wraz ze strumykiem przez slumsy. Nie było to ani przyjemne, ani zdrowe, ani ekologiczne.
Piesek przypomniał sobie, że Leo mówił kiedyś, że na terenie slumsów można korzystać z płatnych toalet. Mieli nadzieję, że tam będzie czysto i nie pomylili się! Tola odetchnęła z ulgą. Dbający o toalety pracownicy
starannie je czyścili. W środku całkiem przyjemnie pachniało. Co prawda trzeba było za nią zapłacić, ale na szczęście Urwis miał przy sobie kilka monet.
– Wiesz Urwis, cieszę się, że w domach, które budujemy, toalety będą w środku i że osoby, które tu zamieszkają, nie będą musiały płacić za korzystanie z łazienki – wyznała przyjacielowi Tola w drodze
powrotnej.
Tego dnia już wiele więcej nie wybudowali. Sprzątnęli narzędzia i wrócili do siebie, aby odpocząć.
Przez kolejne dni wolontariusze budowali domy. Domy składały się z kuchni, łazienki i dwóch pokoi. Mieszkańcy slumsów bardzo im pomagali. A przyszli właściciele pracowali na budowie dłużej niż
wolontariusze – od świtu do zmroku. Nawet pewna mała małpka, mieszkanka slumsów, która początkowo była nieśmiała, w końcu bardzo zaprzyjaźniła się z wolontariuszami i codziennie przychodziła pomóc Toli
i Urwisowi w pracy. Okazało się, że robota idzie tak sprawnie i szybko, że wspólnym wysiłkiem udało się wybudować sześć domków, czyli o jeden więcej niż wcześniej planowano.
Pewnego pięknego wieczoru budowa miała się ku końcowi. Nowe, przytulne i ekologiczne domy były prawie gotowe! Wolontariusze przybijali ostatnie gwoździe i następnego dnia uroczyście mieli się do nich
wprowadzić szczęśliwi mieszkańcy.
Po pracy Tola usiadła na schodkach domu, a Tsehaj, jej nowa przyjaciółka, stanęła tuż obok niej.
– Tsehaj, możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie? – spytała znienacka Tola.
– Oczywiście, Tolu, pytaj o co chcesz! – odparła pogodnie małpka.
– Przychodziłaś do nas codziennie. Codziennie pomagałaś przy noszeniu drewna, nalewaniu wody czy podawaniu narzędzi. Czy jednak w godzinach, w których tu byłaś, nie powinnaś być w szkole? –
dopytywała Tola.
– Tak, powinnam… ale… ale nasza szkoła jest zamknięta – odparła małpka.
– Dlaczego jest zamknięta? Przecież nie macie teraz wakacji?
– Nie mamy. Ale nasza nauczycielka zachorowała i wyprowadziła się do rodziny poza slumsy. Była bardzo mądra i kochana. A tu do slumsów inni nauczyciele nie chcą przychodzić. Niektórzy mają za daleko, inni pewnie trochę się boją.
– Ojej… a czy nie możesz pójść do innej szkoły? Obok naszego hotelu są chyba dwie.
-Musiałabym dojeżdżać autobusem. To jest za daleko i za drogo. Oszczędzamy pieniądze na jedzenie, toaletę i wodę. Sama wiesz, że w slumsach za wszystko trzeba płacić… nawet za toaletę.
Rozmowa z małpką zasmuciła Tolę i przez cały wieczór nie dawała spokoju. Przecież musi być jakiś sposób na to, żeby mieszkające w slumsach dzieci mogły chodzić do szkoły! Przez cały wieczór Tola dyskutowała z Urwisem i innymi wolontariuszami na ten temat. Wspólnie chcieli znaleźć rozwiązanie problemu. Chcieli
pomóc Tsehaj i pozostałym dzieciom. Wreszcie Leo wpadł na wyśmienity pomysł.
Nazajutrz z samego rana dookoła domów zgromadziło się bardzo wiele osób. Wszyscy chcieli zobaczyć, jak wyglądają nowe mieszkania.
Lew Leo, Urwis, Tola, Słonik, przyszli mieszkańcy domów oraz wolontariusze ze slumsów stanęli ramię w ramię. Słonik zatrąbił głośno dając w ten sposób znak, że Urwis może zacząć przemawiać.
– Kochani! Zbudowaliśmy sześć nowych, wygodnych i bezpiecznych domów. Pięć z nich trafi do rodzin, które od dawna o to prosiły. Ale dzięki waszej pomocy i współpracy udało się wybudować jeden dom więcej niż planowaliśmy. Proponujemy, żeby za waszą zgodą jeden dom przeznaczyć dla osoby, która jest tu bardzo potrzebna. Osoby, która pomoże wszystkim dzieciom mieszkającym na terenie slumsów. Dla… waszej pani nauczycielki! Szkoła znowu będzie mogła być otwarta, a dzieci będą mogły wrócić
do nauki!.
– Tak! Tak! Doskonale! – wiwatował tłum. – Świetny pomysł! Dziękujemy, że o tym pomyśleliście!
I tak grupa zakończyła projekt. Wolontariusze zyskali nowych przyjaciół i cenne doświadczenie. Mieszkańcy slumsów zaś – bezpieczne domy, łatwiejszy dostęp do wody i… nauczycielkę, która pomoże dzieciom z najbiedniejszych obszarów miasta odmieniać swoją przyszłość.
Pytania do uważnego słuchacza
- W bajce było powiedziane, że Tola i Urwis są wolontariuszami. Co to znaczy? Czy każdy może być wolontariuszem?
- W bajce była mowa o tym, że Tola i Urwis pomagali wybudować domy w slumsach. Co to takiego są slumsy?
- Czy domy w slumsach miały łazienki?
- Skąd bohaterowie czerpali wodę? Czy pompa z wodą znajdowała się blisko czy daleko?
- Gdzie można było skorzystać z toalety? Czy toaleta na terenie slumsów była bezpłatna?
- Co niebezpiecznego zaobserwowali bohaterowie w drodze do pompy z wodą? Co niebezpiecznego mijali? (np. Czy kable elektryczne były poprowadzone wysoko na słupach? Czy narożniki domów były
niebezpieczne? Czy łatwo było znaleźć drogę do pompy?) - Czy osoby mieszkające na terenie slumsów pomagały wolontariuszom?
- Komu wolontariusze podarowali dodatkowy, szósty dom? Kto w nim zamieszkał?
Post powstał w ramach projektu Bezpieczne Domy – Przyjazne miasta, finansowanego ze środków Unii Europejskiej. Projekt jest częścią Solid Ground międzynarodowej kampanii rzeczniczej Habitat for Humanity, której celem jest poprawa dostępu do ziemi jako krok do uzyskania godnego miejsca do życia.